Dzień 3. Kontekst głupcze!
Mój hiszpański posuwa się do przodu w zawrotnym tempie. Przypomniałem sobie, że mam w telefonie Word Lens. To działa, co prawda hiszpańska język – trudna język, ale rozumiem wszystko! Zresztą zobaczcie:
Legenda: środkowa linia to hiszpański – idzie zrozumieć o co chodzi :)
Od rana chciałem zacząć ambitnie. Specjalnie wcześniej wstałem, żeby dostać się na seminarium „Generation ‘M’: how young people are driving and innovating the mobile industry”. Niestety, na miejscu kolejka większa niż 30 lat temu pod „Emilką” kiedy rzucali na sklep meblościanki Bieszczady. Jakieś 50 osób przede mną przestali wpuszczać. Już podobno nie chodziło o miejsce na Sali, tylko o dostęp do powietrza! Trudno.
15-minutowy spacer i byłem na ścieżce „Mobile location revolution”. Od razu petarda! Człowiek orkiestra – Shelly Palmer . Jego prezentacja postawiła wszystkich na nogi niczym podwójne espresso popite Red-Bullem. Takie ADHD w tak niepozornym facecie. Prezentacja w świetnym, amerykańskim stylu. Aż miło było posłuchać!
W Social-Local-Mobile nie chodzi o reklamę. Najważniejszy jest kontekst i wartość dla konsumenta. Ciekawa refleksja: „Przy pomocy Social-Local-Mobile można okupować Wall Street, a nawet obalać rządy – patrz arabska wiosna, ale nie widziałem case’a, który pokazuje jak sprzedać pastę do zębów! ”. A więc mamy do dyspozycji niezwykle potężne narzędzie, ale jak je wykorzystać? Niestety nie ma na to prostej odpowiedzi. To nie ‘dzisiaj’ jest benchmarkiem ale ‘jutro’. A jutro benchmarkiem będzie ‘pojutrze’.
Następnie, cykl paneli dyskusyjnych. Ludzie z Foursquare podkreślali fundamentalne znaczenie lokalizacji. Opowiadali o dopiero co ogłoszonym partnerstwie z VISA (zniżka przy płatności kartą, za check-in). Padło świetne porównanie: Location – A Real-World Cookie. Sam nie ująłbym tego lepiej.
Groupon podzielił się ciekawymi spostrzeżeniami na temat komunikatów push – okazuje się, że działają w czasie kiedy użytkownicy korzystają z aplikacji i nie nadają się do pobudzania ruchu w spokojniejszych okresach. Dziwne – moje doświadczenia są inne. Wszystko pewnie zależy od aplikacji.
Ciekawe insighty pokazali ludzie z BlueKangaroo i Qualcomm. Okazuje się, że ludzie mają mniej więcej stałą liczbę sklepów, ale zwyczaje zakupowe różnią się w czasie (zakupy codzienne vs. okazjonalne itp.). Wniosek: kluczowa jest ciągła analiza zachowań konsumenta, zrozumienie go i wpasowanie się w kontekst.
Ktoś słusznie zauważył, że trudno o dobry tzw. user experience na urządzeniach mobilnych, ze względu na wielkość ekranu i – nareszcie ktoś poruszył ten temat – pojemność BATERII. A ile Wasz smartfon wytrzyma przy włączonych: 3G, geolokalizacji i pushach?
Ktoś wspomniał, że Nokia ma wypuścić na rynek afrykański telefon, który ma trzymać na baterii do 4-8 tygodni. Eeeeech… To mi przypomniało o stanie mojej baterii (15% czyli jakieś pół godziny pracy). W przerwie szybka wycieczka do stacji ładującej. Niestety wszystko zajęte… w drugiej też…
Powrót na sale, nerwowe szukanie kontaktu, negocjacje z panem od cateringu, że na pewno jakiś tam kabel można na pół godziny odłączyć. Udało się! Znowu on-line. Poważnie myślę o zakupie akumulatorków, których zdjęcie wrzuciłem wczoraj. Ryba najbardziej przypadła mi do gustu.
Robi się poważnie – kwestie prywatności. Co już jest prywatną informacją a co nie? To, że użytkownik nie dzieli się informacjami z aplikacją, czy aplikacja nie udostępnia podmiotom trzecim? Jak daleko można się posunąć w zbieraniu danych. Dane muszą kontrolować firmy, ale i sam użytkownik.
Wszyscy są zgodni co do jednego – to kwestia wymiany. Coś za coś. Generalnie konsument jest gotów podzielić się prywatnymi danymi, w zamian oczekuje czegoś. Musimy mu zaoferować coś, co ma dla niego wartość. Po raz kolejny pada słowo: kontekst!
Potrzeba stworzenia regulacji dotyczących prywatności. I Tutaj apel – uregulujmy się sami – jako branża, zanim wezmą się za to regulatorzy. Wtedy już będzie za późno. Na cokolwiek. Tutaj kolejne wyzwanie – nawet jeżeli uda się takie regulacje stworzyć, zanim wejdą w życie – będą już nieaktualne. Tak szybko zmienia się branża.
Świetne podsumowanie serwuje Dave Mattews z NeuAer – typ wybitnie niepokorny i sympatycznie bezczelny. „Całe życie raczej błagałem o przebaczenie, zamiast pytać o zgodę, dzięki temu jestem tu gdzie jestem” zachęcił do eksperymentowania, niszczenia i tworzenia na nowo, słowem – podbijania świata – póki jeszcze można. Dzięki takim ludziom idziemy do przodu!
Czas na część targową. Do tańca zaprosiła mnie NOKIA.
Nokia nie była moim pierwszą komórką (ten pierwszy to Ericsscon S868), ale zawsze była słodkim obiektem pożądania – 5110, 7110, 3210, 5510, 6310, aż do E60. Nagle coś pękło i przerzuciłem się na SonyEricsson, potem był iPhone, Samsung, znowu iPhone. Rok temu Nokia wróciła w moje ręce z modelem Lumia 800 i pomyślałem, że teraz będziemy żyć długo i szczęśliwie. Jakież było moje rozczarowanie, gdy na ogromnym stoisku Finów, oprócz modeli Lumia 920 i 720, zobaczyłem same „ficzerfony” typu Asha i… masę akcesoriów: kolorowe obudowy, głośniczki, przyssawki do samochodu i stojaki. Te ostatnie co prawda z NFC – po zbliżeniu telefonu uruchamiają wybraną aplikację – ale to zawsze tylko stojak. Oprócz tego masa ładowarek bezprzewodowych. No i jeszcze bezprzewodowe głośniki i słuchawki. Nokia się chyba powoli przebranżawia.
Nie dowierzam i zagaduję Pana z obsługi. Z entuzjazmem wprost niespotykanym u Finów opowiada mi przez prawie 20 minut o super ładowarkach – szczególnie zachwycony był tą w nylonowym worku. Chyba jakaś nowa fińska moda. Mieszkałem w Finlandii przez pół roku, ale nie bardzo rozumiem. Grzecznie dziękuję Panu fińskim „Kiitos” i zdezorientowany opuszczam stoisko. Nie tracę jeszcze nadziei.
Idę poprawić sobie humor na stoisko I’m watch. To gadżet, który niegdyś śnił mi się po nocach. Od prawie półtora roku pokazuję go naszym Klientom jako ciekawostkę, trend. Na miejscu, moje młodzieńcze marzenia zostają zmieszane z błotem, po prostu zniszczone. Nie mogłem uwierzyć. I’m watch okazał się zwykłym złudzeniem. Na baterii działa max 12 godzin, wyświetlacz jest mały i dość brzydki, całość sprawia wrażenie topornego, mimo że za projekt i wykonanie odpowiadają Włosi (che cosa???). Najgorsze jest jednak to, że tylko odbiera, nie nadaje. Czyli, odczytamy SMS’a, status na Facebooku, czy dostaniemy powiadomienie o mailu. Możemy tylko rozmawiać, ale w praktyce jest to dramat. Głośniczek jest mały i żeby działało, trzeba zegarek trzymać przy uchu. Zwyczajnie żałuje, że tam przyszedłem. Sorry I’m watch ale wypadasz z mojej prezentacji trendowej.
Jeżeli ktoś jednak marzy o tym sprzęcie, absolutnie nie chce niszczyć niczyich marzeń (jak zniszczyłem swoje). Dla uczestników MWC I’m watch ma promocje. Do 4 marca – kod zniżkowy na kwotę 50 Euro – mwc2013. Ale jak dla mnie szkoda tych 250 Euro.
Dosyć tego, nie chce już nic oglądać. Dwa rozczarowania na dziś starczą. Jednak coś przykuło moją uwagę. Stoisko NEC. Wystawione niesamowite telefony i wszędzie znaczki – no photo. No bez przesady! Spróbowałem na bezczela robić zdjęcia, okazało się, że nie ma z tym problemu. Warto, bo prezentowany model NEC MEDIAS ma dwa ekrany o przekątnej 4,3 cala. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ekrany te są zsynchronizowane i mogą tworzyć jeden duży ekran.
I tak np.: przy pisaniu maili jeden zamienia się w dużą klawiaturę, żeby wrzucić zdjęcie na Facebooka wystarczy przeciągnąć je z jednego ekranu na ikonę na drugim. Po złożeniu telefonu w „domek”, dwie osoby siedzące naprzeciwko siebie mogą oglądać to samo wideo na dwóch ekranach. Smart! Telefon ma być w sprzedaży od kwietnia. Na razie w Japonii…
Wracam na seminaria. Na deser McCann Worldgroup. Zareklamowali się nieźle „Truth About Connected You”. Na wejście z rejestracją. Kiedy dowiedzieli się, że jestem z MEC, trochę kręcili nosem, ale obiecałem, że zaproszę ich na VI Forum MEC Interaction.
Muszę przyznać, że agencja odwaliła kawał dobrej roboty. Przeprowadzili na 9 rynkach (Chiny, Indie, Japonia, Niemcy, Brazylia, UK, Hiszpania, RPA, USA) badanie na podstawie, którego posegmentowali konsumentów komórek na 10 osobowości. Szczegóły i podsumowanie badania znajdziecie tutaj. Dobre zrozumienie odbiorców pozwala na stworzenie lepiej dopasowanej komunikacji. Znowu kontekst. A przecież reklama, która spodoba się odbiorcy to nasz święty graal.
Na pewno zastanawiacie się jakim typem Wy jesteście? Sprawdźcie swoją osobowość:
Zeskanujcie powyższy QR kod (aplikacja dostępna w Waszym sklepie z aplikacjami, za darmo. Wystarczy wpisać w wyszukiwarce QR), albo wejdźcie (koniecznie z telefonu) na stronę: www.TruthProfiler.Com
Mi wyszło coś takiego:
Dostałem nawet od kolegów z McCann przywieszkę Silicon Simon. W sam raz do garniaka. Dzięęęęęki!
I tak wybiła 18:00. Po drodze na hotelu wysiadam 4 stacje wcześniej, żeby przejść pozachwycać się
Casa Batllo Gaudiego.
Dzisiaj nie będzie fotek jedzenia. Strawa dla duszy. Barcelona jest przepiękna!
Jutro ostatni dzień MWC – do zobaczenia!
Piotr Adamczyk
Mobile & Emerging Platforms Manager, MEC
W branży od 2006 roku. Pierwsze kroki stawiał w domu mediowym OMD, następnie pracował w sieci reklamowej ARBO i domu mediowym Infinity Media. Z MEC Interaction związany od ponad 4 lat. Pracuje dla takich marek jak Nestle, Orange, Mercedes-Benz, NIVEA, CITI. Od roku kieruje komórką odpowiedzialną za wykorzystanie narzędzi mobile marketingu w komunikacji marek. Jako pierwsza osoba w Polsce zdobył tytuł Mobile Certified Marketer przyznawany przez Mobile Marketing Association. Prywatnie fan dalekich podróży i filmów Woody’ego Allena.