Dzień 4. App Planet!
Hola! Dzisiaj ostatni dzień. Nie miałem zbytnio okazji zwiedzić miasta, więc postanowiłem to nadrobić przy porannym joggingu. Między 6 a 7 rano w parku pod Sagrada Familia można się natknąć na „mietków” pijących na spółę wina w półtoralitrowych butelkach. Poza tym, ani żywej duszy. Zatrzymałem się, żeby obejrzeć katedrę. Absolutne mistrzostwo świata! Dlaczego tak nie może wyglądać Świątynia Opatrzności Bożej?
Udało mi się w spokoju zrobić zdjęcie bez tłumu Azjatów w tle. Wieczorem wrócę obejrzeć w środku.
Na kongresie już trochę luźniej, od środy ludzie zaczęli się wykruszać. Było nawet miejsce w stacjach ładujących. Atmosfera o wiele luźniejsza. Od ok 12:00 widziałem już na stoiskach piwo Na deser zostawiłem sobie ścieżkę App Planet. Była wspaniałym uwieńczeniem 4 dniowego kongresu. Na scenie deweloperzy, szefowie start-up’ów, wizjonerzy. Inspirujące! Żadnego programowania, kodów itp. Siedziałbym tam jak na kursie mandaryńskiego. Tylko strategia, idee, praktyka!
Na początek kilku storytellerów (przepraszam za ten makaronizm, ale nie wiem jak go zgrabnie spolszczyć – gawędziarz?) – szefów najciekawszych start-upów ostatniego roku.
Charyzmatyczna Olga Steidl z Talkbits postawiła pytanie, które zadają sobie Ci, którzy myślą o aplikacjach. Co pierwsze, użytkownik czy aplikacja? Oczywiście użytkownik – bo to on ma z niej korzystać. Często o tym zapominamy – to podstawowy problem większości aplikacji. „Funkcjonalność! Jeżeli nie rozwiązujesz problemu użytkownika, to mu go przysparzasz!”
W podążaniu za użytkownikiem trzeba jednak uważać. Oprócz pytania go o opinię, warto przeanalizować jego zachowanie w aplikacji. Ludzie nie zawsze mówią, albo nie zawsze wiedzą, co chcą powiedzieć.
Michael Hubl, twórca Flinc, sprawiał trochę wrażenie naiwnego chłopca. Jego opowieść – Dare to Dream – o tym jak realizować marzenia i nigdy się nie poddawać, wywarła na wszystkich niesamowite wrażenie. Szczerze? Lepszy przepis na scenariusz niż Social Network. Jego przepis na Success Guarantee:
Find a Fellow – Kiedy masz marzenie, spotkasz setki osób, które Ci powiedzą, że to bzdura. Szukaj – musisz znaleźć kogoś – jedną osobę – która w niego uwierzy. Rodzice się nie liczą, bo zawsze wierzą w Ciebie, nie w Twoje marzenie
Talk about your dream – opowiadaj o marzeniu, zbieraj bezcenny feedback. Nie obawiaj się, że ktoś Ci go ukradnie. Co za wiara w ludzi. Imponujące i budujące zarazem.
Don’t Change Your Dream – Change Your Plan! – Podążaj za planem A. Pewnie się potkniesz, przejdź do planu B. Znowu potknięcie. Plan C itd. Porażka to nie koniec, to nauka. Michael przyznał, że doszedł do Planu H. I się udało.
Take Risk Everyday – Wyjdź ze swojej strefy komfortu. Ryzyko = możliwość! Kto nie ryzykuje ten nie jedzie.
Duża dawka optymizmu i inspiracji. Tego nam potrzeba!
W międzyczasie dostaliśmy ciekawe poradniki, w sumie prawie 400 stron aplikacyjnego do & don’t. Dobra lektura. Nasi programiści będą mieli co czytać do poduchy!
Następnie „Show Me the Money”, czyli panel dyskusyjny jak zarabiać na aplikacjach mobilnych. Pojawiło się kilka ciekawych kwestii, m.in. dystrybucja aplikacji. Okazuje się, że AppStore i GooglePlay to nie wszystko. W krajach takich jak Chiny, Korea czy Rosja GooglePlay praktycznie nie istnieje. Tego – przyznaję się bez bicia – nie wiedziałem. W niektórych krajach, kluczem do sukcesu w dystrybucji są lokalne sklepy z aplikacjami.
Pojawił się też temat modelu monetyzacji: paid vs. free. Co lepsze? Wszystko wskazuje na to, że freemium – wyzwaniem jest bowiem zdobycie jak największej bazy użytkowników, z których część dokona zakupu. Nie oznacza to jednak, że model płatny nie zginie, bo też świetnie sobie radzi.
Polski akcent. O swoim pomyśle – Taxi5 – opowiedział Tomasz Popow. Czym się kierował przy realizacji start-up’u? Użyteczność i wygoda użytkownika. Rada dla innych: Nie kopiuj rozwiązań z innych krajów. Czyli nie małpujemy, tylko myślimy.
W przerwie udałem się jeszcze do PGR-u Intela. Stoisko było naprawdę duże, większy metraż miały chyba tylko Samsung i Sony. Była akurat 12:30 i trafiłem na chillout. Niesamowity klimat: dmuchane pufy, DJ puszczający miksy Bruno Marsa, bar z piwem, pluszowe Androidy tańczące w tłumie. Wymarzone miejsce na przerwę między seminariami. Zająwszy miejsce w kolejce po piwo, poszedłem zrobić sobie zdjęcie z Androidem. Niestety, Czarnobyl i kurczaki pędzone hormonami zaowocowały moimi dwoma metrami wzrostu. Okazało się, że stojak kamery nie sięga tak wysoko i nie starczy tła na moje zdjęcie. Musiałem kucać.
Kiedy wróciłem do kolejki, okazało się, że piwo jest ale nie ma otwieracza do kapsli. Stąd przez ponad 5 minut kolejka ani drgnęła. Wszyscy stali zdezorientowani i nie wiedzieli co robić. A pić się chce. Wyglądali trochę jak piętnaście wiewiórek z Epoki Lodowcowej jedna za drugą. Ponieważ nie lubię kiedy kolejka po piwo zatrzymuje się bez powodu, bez wahania udałem się na początek i z I’ll handle that na ustach otworzyłem butelkę o butelkę. Pierwszy raz słyszałem tyle wow! i westchnięć pod moim adresem. To był ten moment – zdobyłem szacunek „na mieście”. Amerykanie pytali How did you do that? Azjatki chciały ze mną zdjęcie. Ci ludzie zwyczajnie nie mieli pojęcia, że tak się da! Byłem królem balu. Bezcenne
Wróciłem na Seminarium. Zaczęły się pokazy i prezentacje różnych aplikacji i SDK. Gdyby Wikipedia nie była na tyle przyswajalna, w ogromnym uproszczeniu: SDK to to, co sprawia, że aplikacja działa i robi to co ma robić.
Na początek PayPal zaprezentował zeszłotygodniową premierę – najmniejszy terminal płatniczy na świecie. I nie chodzi tutaj o dostępny w USA czytnik kart Square.
Urządzenie pozwoli każdemu na przyjmowanie i dokonywanie płatności. Terminal łączy się ze smartfonem przez Bluetooth. Paypal we współpracy z innymi firmami przygotował również szereg aplikacji na systemy iOS, Android i WEB-ową dopasowaną do różnych biznesów. Nie wiadomo ile dokładnie urządzenie będzie kosztować. Ma być na tyle tanie, żeby każdego było na nie stać. Jeżeli to prawda, szykuje się nie lada rewolucja w tradycyjnym handlu.
AT&T pokazało ciekawą aplikację – ARO – Application Resource Optimizer, która analizuje aplikacje i sprawdza szybkość ich działania. Niesamowite narzędzie, obowiązkowa pozycja dla KAŻDEGO dewelopera. I to jeszcze za darmo. Po krótkiej analizie dowiedziałem się że nasza aplikacja MEC Parking w teście szybkości działania dostała 6/10 – generalnie jest OK, ale są np. problemy z cache’owaniem. Kochani programiści – odezwę się do Was po powrocie.
Więcej szczegółów na temat systemu znajdziecie tutaj. Na razie działa tylko z Androidem.
Firma Immersion pokazała ciekawe SDK do produkcji aplikacji – Haptic. Narzędzie pozwala wykorzystać ponad sto rodzajów wibracji telefonu. Mogą się różnić natężeniem, długością i częstotliwością, w zależności od tego, do jakiej akcji są przypisane. Efekt jest niesamowity. Sprawia, że aplikacja naprawdę żyje. Ich hasło: Apps have feelings too. Zresztą sami zobaczcie na zdjęcie. Od dziś nosze je w portfelu obok zdjęcia żony
Narzędzie wykorzystano między innymi w grach Max Payne i Grand Theft Auto: Vice City. Ważne – SDK jest darmowy! Więcej szczegółów tu.
Około 16:00 hala zaczęła się powoli wyludniać, stoiska zaczęły się zwijać. Zrobiłem jeszcze szybką rundkę po akcesoriach i trafiłem na coś absolutnie fenomenalnego. Lifeproof – super-wytrzymałe obudowy na telefony i tablety. Spytałem Panią z firmy na co konkretnie uodparniają te obudowy – na życie… – odpowiedziała i pokazała plik z 39 certyfikatami, które otrzymały ich produkty.
Obudowy zamieniają iPhone’a dosłownie w GoPro. Woda, piasek, błoto, śnieg? Pani powiedziała, że można nawet dać dziecku do zabawy. Jest nawet tzw. lifejacket dla żeglarzy. Sprawia, że iPhone nie tonie. Pani przekonywała, że po założeniu na iPada, może on na basenie służyć jako pływająca tacka na drinka – to mnie przekonało. Kupię. Produkty dostępne na stronie: https//www.lifeproof.com/en/. Żeby nie było, nie mam prowizji od sprzedaży.
Zanim się spostrzegłem, naokoło już prawie gasili światła. Widać, że obsłudze kongresu się już nie chce, połowa wyszła na papierosa przed wielkim sprzątaniem po targach. Nawet Androidy się zwijały do domu. Szok! Okazało się, że to nie były prawdziwe roboty. W środku byli ludzie.
Oprócz gwaru typowego dla takich imprez słychać było szum walizek sunących po ziemi. Coraz rzadszy tłum znikał za drzwiami z napisem „SALIDA”. Dalej strumyczek sylwetek w garniturach rozdzielał się na kilka mniejszych. Jedni czekali w coraz krótszej (już ok. 100 osób) kolejce do taksówek, inni kierowali się do busów jadących na lotnisko, pozostali gnali na pociąg, żeby zdążyć do centrum przed nadciągającą ulewą. Smuteczek.
Trzeba by teraz podsumować kongres. Zrobię to kilku zdaniach. I to prostych, nie wielokrotnie złożonych.
Kongres nie odpowiedział na dręczące mnie pytania. Nie rozwiał też moich wątpliwości. Uświadomił mi jedno – że sam muszę to zrobić. Swoją pracą. Z pomocą innych – jako zespół.
Mobile to cały czas jeszcze trochę terra nullius. Jak go ujarzmić? Przede wszystkim:
Myśleć!
Eksperymentować!
Analizować!
Popełniać błędy – OK, ale wyciągać wnioski!
Nigdy się nie poddawać!
Właśnie z tym – obok głowy pełnej pomysłów oraz teczki pełnej materiałów – wracam do biura.
Visca el Mobile!!!
Piotr Adamczyk
Mobile & Emerging Platforms Manager, MEC
W branży od 2006 roku. Pierwsze kroki stawiał w domu mediowym OMD, następnie pracował w sieci reklamowej ARBO i domu mediowym Infinity Media. Z MEC Interaction związany od ponad 4 lat. Pracuje dla takich marek jak Nestle, Orange, Mercedes-Benz, NIVEA, CITI. Od roku kieruje komórką odpowiedzialną za wykorzystanie narzędzi mobile marketingu w komunikacji marek. Jako pierwsza osoba w Polsce zdobył tytuł Mobile Certified Marketer przyznawany przez Mobile Marketing Association. Prywatnie fan dalekich podróży i filmów Woody’ego Allena.