Wiele razy zdarzało mi się surfować po mobilnym internecie na stronach kompletnie do mobile nie dostosowanych, co z reguły kończyło się moją ogromną frustracją. Cóż było robić, skoro wyszukiwarka jak jeden mąż wypluwała mi strony mobilne i nie, również te we flashu. Teraz w końcu Google położy temu kres. 21 kwietnia zacznie wspierać strony mobilne. Co oznacza, że te nie-mobilne wypadną z obiegu (zostaną przesunięte w ciemne czeluścia rankingu). I dobrze! A nawet bardzo dobrze! Ci, którym zależało już dawno są mobile, a Ci którzy wdrożenie strony mobilnej odkładali na nieokreślone później, teraz muszą się streszczać. Czasu zostało już bardzo mało.
O skomentowanie sytuacji poprosiłam tym razem Wojtka Koszuta, z firmy Digital Virgo S.A., w której pełni rolę Kierownika Departamentu Rozwoju Technologii i Usług. Zapraszam!
Jeśli zastanawiasz się, czy Twoja strona jest mobile – friendly mam dla Ciebie dobrą wiadomość – od dawna możesz to sprawdzić. Jak? Skorzystaj z bezpłatnych narzędzi, dostarczanych np. przez Google pod tym adresem. Jesteś „mobile”? Super. Możesz spać spokojnie. Coś się wykrzacza? Proponuję, abyś przyjrzał się temu z bliska. Wygląda na to, że z zapowiedzią największej internetowej wyszukiwarki nie ma żartów.
Google nad zmianami pracuje od listopada zeszłego roku, więc chyba nikogo nie powinno dziwić, że w końcu przyszedł czas, aby je wdrożyć. Celem zmian jest wyeliminowanie frustracji jaka pojawia się w momencie wejścia urządzeniem mobilnym na stronę, która kompletnie się do tego nie nadaje. Pamiętajmy, że Google nieustannie promuje Androida. I ma chrapkę na miliard użytkowników pochodzących z takich rynków jak Azja i Pacyfik, Afryka czy LATAM. A jak wiadomo, infrastruktura w tych krajach jest raczej uboga, a dostęp do internetu ograniczony do urządzeń przenośnych. Musi być więc mobilnie :)
Czy jest się czym przejmować z punktu widzenia administratora? Odpowiedź brzmi: jak najbardziej tak. Pamiętajmy, że w przypadku ruchu mobilnego krytycznym jest nie tylko znaleźć się na pierwszej stronie z wynikami wyszukiwania, ale wręcz w topach. Ludzie google’ujący na tabletach czy telefonach spędzają bardzo mało czasu na stronach SERP. Natomiast, jeśli chodzi o trafność wyników wyszukiwania, w dużej mierze ufają wyszukiwarce.
Ilość ruchu mobilnego na google.com:
Asia Pacific z wynikiem 977.4 Petabajtów miesięcznie
Ameryka Pólnocna z wynikiem 562 Petabajtów miesięcznie
Europa Zachodnia z wynikiem 341 Petabajtów miesięcznie
Centralna i Wschodnia Europa z wynikiem 242 Petabajtów miesięcznie
Ameryka Łacińska oraz Afryka i bliski wschód generowały ruch mobilny na poziomie 200 Petabajtów miesięcznie
Warto zwrócić uwagę na olbrzymią skalę ruchu w rejonie Azji i Pacyfiku oraz niewielkie różnice pomiędzy rejonami wschodzącymi (LATAM i Afryka w stosunku do np. Europy Wschodniej i Centralnej). Co więcej, przyrost ruchu mobilnego wahał się od 45% (w Europie Zachodniej) do 107% !(w krajach Azji i Pacyfiku). Jak widać jest o co kruszyć kopie.
Wróćmy jeszcze do wyników wyszukiwania. Co będzie dalej? Czy wyszukiwarki nadal będą dostarczały niezbędnych informacji? Moim zdaniem wszystko będzie podążało w stronę personalnych asystentów (Google Now, Cortana czy Siri). Już teraz siłą tych rozwiązań jest połączenie inicjatyw takich jak sieć semantyczna z bogatą bazą informacji o preferencjach użytkownika, zbieraną z różnych źródeł – wyszukiwarki, e-mail-a czy aplikacji. Google Now będzie otwierał API dla zewnętrznych aplikacji, co po prostu przełoży się na większą liczbę kart z informacjami, podawanych wtedy, kiedy będą one niezbędne. Przykładowe karty można zobaczyć tutaj. Według Stefana Weitz’a (Senior Director of Search z Microsoftu) aktualny system wskaźników dotyczący jakości kontentu zostanie zastąpiony czymś, w rodzaju syntezatora wiedzy, który nie będzie narzędziem wyszukiwania informacji, a raczej wożenia nowej wiedzy (już teraz można tutaj wymienić takie projekty jak: https//www.narrativescience.
Uła. Samo mięsko. Dzięki Wojtek!
I co sądzicie o tych zmianach?