3 września 2013. Ten dzień właśnie przechodzi do historii, dziś część Nokii opuszcza Finlandie i uderza prosto do Stanów, do Redmond, miasta w stanie Waszyngton, gdzie swą siedzibę ma Microsoft. Internet aż huczy, a wszystkie portale technologiczne, na czele z Antyweb i Spider’s Web prześcigają się w komentarzach. Każdy na swój sposób stara się ocenić to posunięcie. Najwięksi sceptycy krzyczą: koniec z Nokią. Słusznie?
Pamiętam dokładnie moje pierwsze dni w Helsinkach. Głównie dzięki ekipie polskich programistów, którzy wówczas gorączkowo pracowali w Nokii, w Espoo. Nikt jeszcze wtedy otwarcie nie mówił o smartfonach. Nad czym zatem pochylano głowy? Nad internet tabletami typu N880. W kuluarach toczyły się rozmowy o systemie Maemo. Patrzyłam na to wszystko z wypiekami na twarzy. Słuchałam z zapartym tchem i czekałam, czekałam na pierwsze super nowoczesne telefony Nokii, które znów podbiją świat.
Jedni mówią: Nokia nie miała pomysłu. Inni – Nokia przespała TEN czas. Na rynku zaczęły masowo pojawiać się smartfony, a firma z Finlandii coraz bardziej zaciskała pas.
Potem były mniej lub bardziej udane próby powrotu do świetności sprzed lat. Gdzieś po drodze pojawiła się współpraca z Microsoftem, która dziś przybrała ostateczny kształt.
Co się stanie z Nokią? Czy to już koniec tej marki? Czy będziemy ją wspominać pokazując wnukom telefony analogowe? Ależ oczywiście, że nie. Nokia zrobiła dzisiaj coś, na co większość firm nie miałaby odwagi. Zrobiła coś, dzięki czemu będzie mogła z powrotem stanąć na nogi. Coś, dzięki czemu za kilka lat będzie mogła jeszcze raz nas zaskoczyć. Podziwiam tę decyzję, bo musiała wymagać nie lada odwagi. Ktoś tam na górze postanowił, że ten statek, owszem, ma dziurę, ale przy odrobinie szczęścia i strategicznych zagrywek, da się ją jeszcze naprawić i wypłynąć na szerokie wody.
Nokia nie sprzedała się dzisiaj Microsoftowi. Nokia sprzedała dzisiaj swoje sub-brandy z Lumią i Ashą na czele. Nokia nadal jest Nokią, z całym know- howem, nad którym pracowała od lat, z działem R&D, z patentami. Nokia dostała dzisiaj szansę. Okazję do zostawienia całego balastu, przez który na pokład statku wciąż dostawała się woda. Okazję do szybkiej restrukturyzacji, odcięcia całego device’owego ekosystemu, redukcji zatrudnienia. Zmiany strategii? Nie sądzę, bo ta była zaplanowana od dawna. To był bardzo dobrze przemyślany krok, który wszystkim wyjdzie na zdrowie.
Nokia wkracza na nową ścieżkę. Pozbyła się ogromnego ciśnienia w postaci Windows Phona, nie ma już nad sobą nikogo. Ma za to zastrzyk gotówki i okazję do przyciągnięcia do siebie nowych, świeżych inwestorów. To koniec Nokii? Wierutna bzdura. To dopiero początek.
Nokia nas jeszcze zaskoczy. Nie, nie smartfonami, bo to już było. Nie phabletami, ale czymś zupełnie nowym, o czym jeszcze nie mamy pojęcia. Spytajcie kogokolwiek jaki jest najbardziej niezawodny phone na świecie. Odpowiedź jest prosta – Nokia. Za parę lat tym niezawodnym urządzeniem firmowanym fińską marką może być zupełnie coś innego. Coś co się jeszcze nie śniło nawet największym amerykańskim filozofom.