Ostatnio rynek telekomunikacyjny aż huczy od newsów związanych z płatnościami mobilnymi. Temat jest mega gorący i aż się prosi, aby napisać o nim coś więcej. A gdzie szukać najlepszych informacji jak nie u samego źródła? Zapraszam Was na spotkanie z Witoldem Siekierzyńskim – Kierownikiem Wydziału Rozwoju Usług Dodanych w Orange – skarbnicą wiedzy o NFC i mobile payments. Witek był w Orange odpowiedzialny m.in. za wdrożenie usługi Orange Cash a teraz dba zarówno o jej rozwój jak i o rozwój całej ścieżki związanej z NFC. Jeśli ktoś z Was nie jest jeszcze entuzjastą płatności mobilnych, to gwarantuje, że po tej rozmowie na pewno to się zmieni.
Kasia: Witku, jednym ze streamów technologii NFC są płatności zbliżeniowe, powiedz mi czy w tym momencie w Orange technologia ta jest wykorzystywana w jakiś inny sposób aniżeli przy płatnościach?
Witek: NFC to komunikacja bliskiego pola, czyli możliwość przesyłania informacji pomiędzy urządzeniami na krótkie odległości. Mamy takie usługi w ramach NFC, które wymagają bezpiecznego elementu tzw. secure elementu i taką usługą będzie płatność zbliżeniowa. Płatność a dokładniej karta płatnicza i jej dane wymagają jakiegoś miejsca, które jest bezpieczne, gdzie nie ma ryzyka, że jakaś nieautoryzowana aplikacja zainstalowana na telefonie się do niego dostanie..
Mamy też takie usługi, które nie wymagają specjalnego SIMa z takim miejscem do przechowywania bezpiecznych informacji. To są np. takie usługi jak czytanie tagów. Tag to jest taka antenka, zazwyczaj w formie naklejki, ale może być także breloczek, wisiorek – cokolwiek, do czego zmieści się antenę RFID, która po zbliżeniu do telefonu, wzbudzona falami radiowymi prześle do niego zapisaną informację. Informacją może być: połącz się z numerem telefonu takim i takim lub wyślij SMS-a na nr X o treści Y, albo otwórz adres strony internetowej.
Przykładem tego typu działania są chociażby przystanki we Wrocławiu, na których możemy znaleźć obok QR kodu tag NFC, który umożliwia połączenie się ze stroną www, sprawdzenie bardziej szczegółowego rozkładu jazdy, pobranie rozkładu jazdy na telefon. Ostatnio widziałem też tagi NFC na reklamach Red Bull na warszawskich wiatach przystankowych. Jak widać technologia zaczyna swoje niezależne życie…
Oprócz tego oczywiście NFC to także parowanie urządzeń. Chociażby masz możliwość kupienia słuchawki bluetoothowej z NFC, która po dotknięciu do telefonu od razu się z nim paruje: włącza bluetootha w telefonie, podaje kody, etc.. Czyli nie masz tego wpisywania numerków, które komplikują korzystanie z urządzeń.
Nokia oferuje też głośniki NFC – kładziesz na nich telefon i zaczyna grać muzyka z telefonu, której słuchałaś przed chwilą. Dużo jest fajnych rzeczy, które da się na NFC zrobić. Wymiana plików P2P to już jest drobiazg.
Kasia: Witku, a jeśli chodzi o transakcje zbliżeniowe, słyszałam, że jesteś użytkownikiem Orange Cash?
Witek: Oczywiście.
Kasia: A ja, jako potencjalny użytkownik, czy potrzebuję jakiegoś specjalnego telefonu aby skorzystać z tej usługi?
Witek: Telefon, który jest zgodny z NFC to taki, który ma wbudowaną antenę. Antena może być wbudowana w samym telefonie, ale może być też częścią baterii, obudowy, klapki. Telefon musi potrafić z tą anteną sobie radzić, potrafić też obsługiwać bezpieczny element na karcie SIM. Takich zaawansowanych telefonów jest już dużo. W tym momencie mamy ich w ofercie Orange prawie 10, ale pojawiają się nowe i to powoli staje się standardem. Oczywiście, jak to bywa z czasem pionierów, czasami natykamy się na Apaczów, czyli problemy, których nie przewidywaliśmy. Przykładowo, ostatnio okazało się, że część systemów operacyjnych – na pewno nowy Windows – wymaga dodatkowych bibliotek by telefon sobie z kartą NFC poradził.
Niewątpliwie najbezpieczniej jest sprawdzić na naszej stronie www.orange.pl, który telefon jest w pełni zgodny z Orange Cash, a który może wymagać dodatkowych działań, np. upgradu oprogramowania.
NFC, jak sądzę, czeka podobny los jaki spotkał kolorowe wyświetlacze. Pamiętam jeszcze czasy, kiedy telefony były monochromatyczne, a kiedy pojawiły się pierwsze telefony z kolorowym wyświetlaczem to było to wielkie wow, mimo że wyświetlały one dużo mniej kolorów niż te dzisiejsze i tych telefonów było.. 1, tzn. jeden model. Potem pojawiły się jakieś usługi z tym związane, choćby MMS-y. Można było wysłać MMS-a tylko do kogoś kto miał telefon z kolorowym wyświetlaczem i potrafił obsługiwać MMS-y. I też tych Klientów wielu nie było. I nagle to się stało standardem.
Podobny efekt widzimy teraz dla NFC. Rok temu mieliśmy do wyboru jeden telefon z NFC, to był Samsung Avila, pierwszy telefon, który spełniał wymagane parametry, był certyfikowany przez organizacje płatnicze, bo to też jest ważne, chcę mieć pewność, że ten telefon jest bezpieczny, a teraz telefonów NFC na rynku jest kilkadziesiąt. A to też nie jest tak, ze wszystkie telefony dostępne na rynku NFC bierzemy do oferty, bo wybieramy te, które będą atrakcyjne dla naszych Klientów.
Kasia: Okay, wróćmy zatem do clue usługi Orange Cash. Jak ta usługa wygląda dokładnie pod kątem integracji technologicznej? Wiemy już, że główną rolę odgrywa tu NFC, ale dodatkowo z jednej strony mamy operatora, czyli Orange, który dostarcza słuchawkę oraz kartę SIM, z drugiej strony mamy MasterCard i jeszcze do tego dochodzi nam bank.
Witek: Karta SIM jest miejscem, gdzie łączą się usługi dwóch różnych podmiotów. Z jednej strony mamy usługi telekomunikacyjne Orange – oferujemy tutaj możliwość dzwonienia, łączenia się z internetem, wysyłania SMS-ów – czyli wszystkie standardowe usługi. Dodatkowo do tej karty SIM dołączona jest pewna możliwość skorzystania z karty płatniczej przedpłaconej, wydawanej i obsługiwanej przez mBank. Jest to anonimowa karta prepaid, czyli jeśli Klient jej nie zarejestruje to nie musi podpisywać żadnej umowy z bankiem, a umowę tę zawiera w bardzo prosty sposób, tzn. przelewając środki na konto. Jeśli chce zaś mieć imienną kartę przedpłaconą to rejestruje tę kartę w internecie i za tę rejestrację dostaje szanse wypróbowania tego bez ponoszenia żadnych wydatków, ponieważ dostaje 15 zł od banku w prezencie, dlatego warto się zarejestrować…
Co jest ważne, dopóki klient nie przeleje środków na kartę płatniczą zainstalowaną na SIM, lub jej nie zarejestruje, to jest ona nieaktywna. Czyli jeśli nie chcemy z takich płatności korzystać to nie musimy.
Kasia: Czyli nie muszę mieć konta w mBanku, żeby z Orange Cash korzystać?
Witek. Nie, nie musisz. Karta SIM ma swoje osobne konto, Ty nie musisz mieć konta w mBanku. Oczywiście, jeśli założysz konto w mBanku, a dotąd Klientem mBanku nie byłaś to możesz zyskać dodatkowo nawet 150zł na tę kartę do transakcji mobilnych.
A wracając do technologii. Telefon zbliżony do terminala płatniczego jest postrzegany jako karta płatnicza o określonym numerze, wydana w określonym standardzie – w przypadku Orange Cash jest to PayPass MasterCard. Taka karta, w celu potwierdzenia transakcji generuje jednorazowe hasło, które wyliczyła – to też kwestia bezpieczeństwa transakcji – specjalnie dla danej transakcji, o danej kwocie, w danym dniu, w danym terminalu. Nie da się tego hasła użyć w innym miejscu, czyli wszystkie procesy bezpieczeństwa są zachowane.
Oczywiście to jest pewien standard. Ktoś ten standard buduje, ktoś ten standard weryfikuje, sprawdza bezpieczeństwo. Mamy dwie liczące się organizacje płatnicze na polskim rynku, MasterCard i Visa, które takie standardy tworzą i o nie dbają. Tzn. mamy jeszcze inne, chociażby takie jak Dinners Club, American Express i różne organizacje dodatkowe, które w sumie mają 2% czy 3% rynku, ale MasterCard i Visa to liderzy w Polsce. Telefon emuluję kartę płatniczą. Nasze karty SIM musiały przejść certyfikację MasterCarda, telefony muszą być certyfikowane, karta płatnicza nagrana na tym SIMie też musiała taką certyfikację przejść. Tu jest rola organizacji, która zapewnia bezpieczeństwo, która buduje rynek terminali, bo może my często o tym nie wiemy, ale organizacje płatnicze inwestują bardzo dużo w Polski rynek, właśnie w zbudowanie nowoczesnych metod korzystania z płatności no i są tego efekty. Jesteśmy albo drugim albo trzecim rynkiem na świecie jeśli chodzi o transakcje zbliżeniowe, po Kanadzie, czasami po Stanach Zjednoczonych. Kanada jest na pierwszym miejscu, na drugim miejscu czasami my, czasami Stany. 60 do 85% transakcji zbliżeniowych w Europie jest wykonywanych w Polsce.
Kasia: A wynika to z?
Witek: Wynika to z tego, że po pierwsze banki, a dokładniej 28 banków wydaje karty PayPassowe, zbliżeniowe.
Kasia: I to jak rozumiem jest ewenement na skalę europejską?
Witek: W Polsce mamy prawie 100 tysięcy terminali obsługujących płatności zbliżeniowe, na 280 – 290 tysięcy. W Niemczech mamy ich 1000, a rynek jest dużo większy i starszy i tam terminali jest w ogóle więcej niż u nas. Ale to wynika także trochę z tego, że my mieliśmy świetną okazję, byliśmy rynkiem, który musiał nadganiać i jak to zwykle bywa w takich sytuacjach przez to, że nadganialiśmy mogliśmy przeskoczyć o kilka stopni. Tam te stare terminale musiały się zwrócić zanim organizacje będą inwestowały w nowe. A my byliśmy takim rynkiem, który i tak musiał zainwestować w terminale, więc zainwestował od razu w nową technologię i na tym wygraliśmy. Jeśli chodzi o ten świat związany z płatnościami zbliżeniowymi telefonem, wszystkie oczy są zwrócone na Polskę. Wszyscy patrzą, co się tutaj dzieje, zwłaszcza, że jesteśmy jedynym krajem gdzie mamy dwóch operatorów, którzy dają taką możliwość. Gdzie indziej to jest jeden operator, jest jedno rozwiązanie, a my tu mamy dwa rozwiązania, które istnieją obok siebie.
Kasia: Czym się zatem różnią płatności zbliżeniowe Orange od płatności w T-Mobile?
Witek: T-Mobile postanowiło zacząć trochę bez fundamentu. Zaczęło od stawiania ścian i dachu, co być może się uda, jeśli okaże się, że zbudowali na stabilnym gruncie. My postanowiliśmy zainwestować w fundamenty, bo rozwiązanie takie jak T-Mobile mieliśmy rok temu. Tzn. takie rozwiązanie, gdzie Klient zdalnie wgrywał kartę. Okazało się, że Klienci deklarują, że bardzo chcą z płatności zbliżeniowych korzystać, ale jest gdzieś tam jeszcze jakaś blokada na poziomie mentalnym z włączeniem tego. Uznaliśmy, że na tym etapie ważniejsze jest zbudowanie usługi jak najprostszej, która nie wymaga od Klienta instalowania specjalnej aplikacji, która zadziała na większości telefonów NFC, nawet kupionych poza naszą siecią. W T-Mobile Klient musi kupić telefon w ich sieci, musi to być telefon z wąskiej grupy, z właściwym softem, z zainstalowaną właściwą aplikacją. To jest zbyt skomplikowane na dzisiaj dla rynku. To nie ten etap rozwoju usługi, w którym Klienci wiedzą co to jest płatność telefonem, są tym zainteresowani, bardzo tego chcą i trzeba im dać taką możliwość. My jesteśmy na takim etapie, gdzie klient się dopiero tego wszystkiego uczy, dowiaduje co to jest. Rynek się tego uczy. Na tym etapie produkt musi być jak najprostszy. Musi wymagać jak najmniej czynności od Klienta na wypróbowanie. Dopiero po tym będzie kolejny etap, kiedy będzie możliwość wgrywania zdalnego. I to rozwiązanie, które my będziemy budować, to jest rozwiązanie trochę bardziej zaawansowane od rozwiązania T-Mobilowego. Oczywiście Klient końcowy niekoniecznie będzie widział różnice (i tu, i tu zdalnie wgra na swój SIM kartę płatniczą) jednak różnica jest na poziomie podstawowym. Rozwiązanie, które ma T-Mobile to jest rozwiązanie, które nazywa się simple mode. Rozwiązanie to zakłada, że, trochę upraszczając, bank prosi operatora o zrobienie dla nich miejsca na karcie SIM, o przygotowanie karty płatniczej, którą bank przez sieć operatora personalizuje. Nasz model to jest model delegated management, gdzie cały ten proces związany z wgrywaniem karty jest po stronie banku. Bank tylko pyta nas, czy może na tego SIMa coś wgrać. My mówimy: „tak, wgrywajcie, macie jednorazowy token, który na to pozwala”. Bank tworzy dla siebie struktury, do której ma wszystkie klucze. Zarządzanie bezpieczeństwem jest w pełni po stronie banku. A my wiemy, że im mniej podmiotów jest zaangażowanych w jedną czynność wymagającą bezpieczeństwa, tym lepiej. Nie ma rozmycia odpowiedzialności, jest mniejsze ryzyko, że gdzieś jest dziura na granicy pomiędzy firmami.
I dlatego wybraliśmy model delegated management , mimo że jest troszkę bardziej skomplikowany.
Kasia: Czyli ja jako Klient nie muszę się obawiać tego, że płatności mobilne są niebezpieczne i mogę mieć do nich pełne zaufanie. Powiedz mi zatem jak obecnie wygląda sam proces płatności telefonem od strony Klienta?
Witek: To jest tak samo jak płacisz dzisiaj kartą zbliżeniową plastykową, z tym że telefon musi mieć włączoną antenę NFC. To jest ta różnica pomiędzy kartą a telefonem.
Kasia: A czy włączam antenę kiedy chcę dokonać płatności, czy włączam ją na stałe jak np. bluetooth?
Witek: To trochę będzie zależało od tego jakie możliwości daje Ci Twój model aparatu, a trochę od tego, czy chcesz możesz mieć ją włączoną cały czas by szybciej płacić (bez konieczności włączania czegoś w telefonie).
W tym drugim przypadku telefon zachowuje się tak jak karta plastykowa płatnicza zbliżeniowa w Twoim portfelu, cały czas jest kartą. I tutaj nie ma się czego bać.
Kasia: Czyli nie ma możliwości, że np. przechodzę blisko jakiegoś terminala i tutaj nagle..
Witek: Musiałabyś przechodzić naprawdę bardzo blisko tego terminala, tak w odległości 4-5 cm a na tym terminalu ktoś musiałby chcieć właśnie zapłacić. Zobaczmy jak działają terminale płatnicze. Terminale płatnicze są zarejestrowane na konkretną firmę. Jeśli by się na jakimś terminalu zdarzyły jakiekolwiek nadużycia to wiadomo kto za to odpowiada, środki są zwracane klientowi, terminal jest zabierany, a jeszcze taka firma jest narażona na duże kary finansowe za to, że naruszyła zasad bezpieczeństwa, zasad transakcji. Są czasami publikacje w sieci, że gdzieś tam ktoś złamał NFC, a potem jak się okazuje, jak się czyta o tym, to nie jest to złamanie NFC, bo NFC to technologia, tylko ktoś podejrzał transmisję, podejrzał co szło przez transmisję P2P. Ktoś mógł to podejrzeć, bo to jest w ramach standardów, to się może zdarzyć. I to też nie jest tak, że telefon udaje pasek magnetyczny, jak było gdzieś przy pierwszych podejściach do technologii NFC, tylko tam jest pewien proces na poziomie procesora, który musi wyliczyć hasło, które potwierdza jednorazową transakcję. A hasło zależy od tego, jakie dostaje dane na wejściu, czyli takie dane jak np. kwota transakcji, data transakcji terminali …
Kasia: Ja jako Klient podchodzę do takiego terminala i..
Witek: Mówisz, że chcesz zapłacić zbliżeniowo. Sprzedawca wpisuje kwotę, ty dotykasz terminala telefonem i jeśli jest poniżej 50 złotych to transakcja się procesuje, a jeśli jest powyżej to dodatkowo musisz wstukać na terminalu płatniczym kod PIN, który dostajesz od nas od razu z kartą SIM. Do karty SIM mamy dołączoną kartkę, na której jest PIN. PIN i PUK ten nasz – telekomunikacyjny – jest dołączony osobno, do tej plastykowej ramki od SIMa.
Kasia: Czy można powiedzieć, że Orange Cash jest konkurencją do standardowych płatności zbliżeniowych, typu PayPass?
Witek: Jest rozwinięciem. To nie jest konkurencja. Płatności zbliżeniowe telefonem są raczej konkurencją dla gotówki. Orange Cash to taka portmonetka w telefonie. Jeśli zwykle w portfelu noszę 100 zł, to sobie przelewam 100 zł na rachunek karty i mam możliwość płacenia telefonem. I to z czym konkurujemy, to konkurujemy nie z tradycyjnymi kartami płatniczymi, tylko właśnie z gotówką. Tzn. po co nosić gotówkę, skoro mogę mieć ją w telefonie. Zdarzyło mi się wyjść na lunch z biura bez portfela, ale bez telefonu nie wyszedłem jeszcze nigdy. Dzięki Orange Cash mogę telefonem za ten lunch zapłacić, nie muszę ścigać kogoś, wracać czy pożyczać pieniądze, lub liczyć na to, że mnie zapamiętają i uwierzą, że następnym razem przyniosę pieniądze.
Kasia: A co się dzieje w przypadku kradzieży telefonu?
Witek: Jeśli ktoś Ci ukradł telefon, to na pewno trzeba to zgłosić do nas. Jeśli na tym telefonie masz również kartę płatniczą – jakąkolwiek, to musisz zadzwonić do banku. Trzeba pamiętać, że mamy dwa różne światy. Jest coś takiego jak tajemnica bankowa i jest coś takiego jak tajemnica telekomunikacyjna. My nie informujemy banku, który ich Klient jest naszym Klientem, albo kto jest użytkownikiem telefonu, tak samo bank nie informuje nas na których z naszych telefonów te karty są aktywne a na których nie. To jest kwestia relacji między Klientem a bankiem i my nie wiemy, czy Klient, który do nas zadzwonił, że mu skradziono telefon korzysta z jakieś karty. Oczywiście dzięki temu, że jest to karta przedpłacona to ryzykujemy mniej niż jakbyśmy nosili gotówkę w naszym portfelu. Gotówki w portfelu nie da się zastrzec. A tutaj mamy jeszcze możliwość zadzwonienia do banku i zablokowania środków na tej karcie.
Kasia: Jeśli zmieniam telefon, na taki, który ma technologię NFC to wystarczy, że przełożę kartę SIM i wszystko będzie działało?
Witek: Najlepiej jeszcze sprawdzić u nas na stronach www.orange.pl/nfc czy jest na liście. Jeśli tak, masz pewność, że nie musisz nic dodatkowo instalować, nie musisz nic robić. To było dla nas dość ważne, żeby tak to właśnie działało.
Kasia: Spora liczba Klientów korzysta z ofert na kartę. Czy Ci Klienci też będą mogli skorzystać z Orange Cash? Czy będą mogli kupić sobie samą słuchawkę z tą technologią i dodatkowo specjalną kartę SIM?
Witek: Na dzisiaj Orange Cash jest przeznaczony dla tych Klientów, którzy mają z nami podpisaną umowę. Dla Klientów usług przedpłaconych takiej oferty na dzisiaj nie mamy. To wiąże się z tym, że taka karta SIM NFC jest kilkukrotnie droższa od zwykłej karty. Rozważamy teraz jak to zrobić, żeby to było rozwiązanie także efektywne ekonomicznie.
Jesteśmy w momencie tworzenia się nowych możliwości, rozwiązań, standardów, tutaj sky is the limit – zobaczymy co rynek na tym zbuduje.
My dajemy możliwość. Tak jak kiedyś SMS-y dały pewną możliwość budowania wielu różnych usług: włączenia – wyłączania usług: standardowych i premium, otrzymywania informacji o tym jakie mam saldo na koncie itp.
Kasia: Jak szacujesz liczbę użytkowników NFC?
Witek: Chcemy, że do końca przyszłego roku kart z SIMem w technologii NFC było w Polsce kilkaset tysięcy, to będzie ten fundament na którym można już coś robić. Dostawcy usług ośmielą się do tego, żeby myśleć o NFC nie jako o potencjale ale o czymś co daje konkretne możliwości biznesowe. Bez tego to nie będzie działać. I myślę, że będzie tak samo jak to było z tymi kolorowymi wyświetlaczami. Kluczowe są najbliższe trzy lata. Albo NFC stanie się hitem i standardem, albo powstanie coś lepszego, co je zastąpi. Ale raczej wszystko wskazuje na to, że będzie sukces.
Kasia: Kiedy powstał pomysł na wdrożenie NFC?
Witek: Pomysł zaczął pojawiać pod koniec zeszłego roku.. dokładnie po pilocie, który skończył się w zeszłym roku, w listopadzie. Zaczęliśmy go testować, ale taką decyzję GO „startujcie i odpalacie ten projekt w ramach organizacji” dostaliśmy jakoś na przełomie marca i kwietnia 2012 roku. Czyli udało nam się go wdrożyć w 6 miesięcy. Jak wiemy od naszych partnerów – mamy nieoficjalny rekord świata, poprzedni rekord to było półtora roku. Wymagało to dużego zaangażowania ze strony partnerów, ale wykorzystaliśmy także wiedzę, którą zdobyliśmy wcześniej, wiedzę z trzech pilotaży, tych bardziej i mniej otwartych dla Klientów. W ramach tego projektu wychodziło dużo różnych rzeczy.. Jak robisz coś nowego to nie tylko masz okazję budować standardy, ale masz także okazję natknąć się na rzeczy na które nikt inny wcześniej się nie natknął. Wypełniamy białe plamy na mapie i czasami okazuje się, że tam są skały, które trzeba ominąć, których nie przewidzieliśmy, a czasami jest prąd morski, który nam pomoże szybciej dotrzeć do celu. Udało się wykorzystać prądy morskie, ominąć skały i jakoś dojechaliśmy.
Kasia: A na sam koniec powiedz mi ile osób po stronie Orange było zaangażowanych w ten projekt?
Witek: Po stronie biznesowej to były dwie-trzy osoby, które miały pilnować, żeby projekt się toczył, żeby wszystko było przygotowane. Po stronie techniki nieocenione zasoby, które rozumieją jak działają karty SIM, potrafią je odpowiednio przygotować. Oczywiście cała część po stronie komunikacji. Myślę, że takich osób, które przynajmniej przez moment dotykały tego projektu, które wniosły jakiś wkład, to było kilkadziesiąt.
Kasia: Dziękuję za rozmowę :)
Ikona wpisu: www.telegraph.co.uk
Fota: www.orange.pl