Często spotykam się ostatnio – i biznesowo i prywatnie – z takimi oto opiniami Warszawiaków odnośnie Warszawy (słoiki pracujące również tu wliczam, w końcu płacimy podatki w Wawie :) ): eee tu się nic ciekawego nie dzieje, zobacz w Trójmieście, zobacz w Krakowie, tu nie ma żadnych fajnych koncertów, innowacji, R&D, tu? tu jest sama polityka… Nie będę mówić, że nic nie jest na rzeczy, powiem tylko, że tym bardziej warto dostrzegać i promować takie fajne inicjatywy jak Warsaw Speaks Mobile. Pofatygowałam się ostatnio (12.03) na to wydarzenie organizowane przez Kasię Dworzyńską do Koźmińskiego. Zawsze jak tam wchodzę, rodzą się we mnie wspomnienia szkolnej studenckiej ławy, zupełnie nie wiadomo czemu, bo moja studencka noga akurat tam nigdy nie wlazła, za to przemieszczała się w popłochu i stresie kilka dobrych lat po SGH, no aleee muszę przyznać, że Koźmiński „rulez” od kilku lat, jeżeli chodzi o wszystkie przedsięwzięcia nowatorskie, szkoleniowe, konferencyjne, warsztatowe czy chociażby społecznościowe w przedsiębiorczej stolycy, bo w końcu niedawno w tym właśnie miejscu powoływaliśmy do życia przez dobre 6 godzin Polskie Stowarzysznie Blogerów i Vlogerów… No ale wracając to tematu inicjatyw, to miejsce jako bardzo inicjatywne, też należy mieć na uwadze mówiąc, że w tej Warszawie to wydarzeniowa bida jest. A zupełnie już na poważnie – podejrzewam, że w myśl zasady „z daleka wszystko wygląda pięknie” Krakusy i Gdańszczanie też narzekają trochę po polsku na swoje miejsce zamieszkania. Tak zawsze łatwiej.
W każdym razie, z zainteresowaniem, weszłam na Aulę nr 1 w Koźmińskim, gdzie miały odbyć się trzy prezentacje – Google Glass’ów, iBeacon’ów i czegoś tajemniczo zwanego Tactilu. To już piąta edycja WSM ale dla mnie pierwsza, więc nie powiem, byłam ciekawa co i jak. Nie zawiodłam się!
Google Glassy miałam już na sobie podczas konferencji MTC14, ale tym razem, oprócz możliwości ponoszenia na nosie, otrzymałam ogromną dawkę ciekawych i praktycznych informacji, włącznie z demonstracją fajnych funkcji do wykorzystania na co dzień i opinii od ich codziennego użytkownika (#cool). Było także słów kilka o tym jakie są szanse i opcje programowania na ten wynalazek… kiedyś… bo na razie jak twierdzi Wojciech Kaliciński (CTO, We like CAPS!), który prezentował tę Google’ową nowinkę, właścicieli tego cuda w Polsce można policzyć na palcach jednej ręki (dosłownie). W USA natomiast okularnicy Google’a mają już nawet swoją społeczność (Glass Explorers w liczbie ponad 28,8k geek’ów) na G+ oczywiście, bo sprzęt zintegrowany jest domyślnie z tym serwisem (tu możecie zobaczyć filmiki z ich eskapad, podczas których towarzyszą im Google’owe okulary) – jednym mrugnięciem robisz zdjęcie, drugim wrzucasz… tak, tak, na fejsa też. A propo tego mrugnięcia, wspominaliśmy też o kłopotach prawnych związanych z tym wynalazkiem – a to w niektórych restauracjach w USA nie można już nosić G-G, a to nie można prowadzić samochodu, ciekawe jak to się wszystko potoczy… W Polsce podobno przejście się w Glassach po warszawskiej ulicy nie wywołuje popłochu, ale też i wielkiej ciekawości… A może my Polacy jesteśmy powściągliwi? ;) Albo troszkę jednak nie w trendzie na razie… Tymczasem Google szlifuje, czy też „diamentuje” jak mawiają marketingowcy, nowy produkt. Konsekwentnie zbiera wokół niego grupę zwolenników, update’uje oprogramowanie (podobno przynajmniej raz w miesiącu), rozszerza portfolio – są już przeciwsłoneczne, są korekcyjne i… cały czas ustala cenę. Na razie bez zmian jest to 1,5k $ (net) ale ostatecznie – niestety nie wiadomo. Aha, właśnie, bardzo ciekawa była dyskusja a propo procesu R&D w Google’u związanego z Glassami. Na pytanie Wojtka do sali – ile czasu upłynęło według Was od momentu kiedy ktoś w Google wpadł na pomysł Glassów do pierwszego prototypu – odpowiedzi jakie padały to: 1 rok, 9 miesięcy, 6 miesięcy, ktoś strzelił 3 miesiące, tymczasem podobno było to 2 godziny. #WOW, w takim (już) molochu, takie tempo! W każdym razie tu podrzucam filmiki odnośnie Google’owych okularków:
Koncept
Oficjalna stronka
Społeczność Glass Explorers
Drugie wystąpienie (by Paweł Wrzosek, założyciel i programista Synappse) dotyczyło iBeaconów.
To nowinka od Apple, dostępna od wersji 7.0 systemu iOS. Dla mnie do tej pory efemeryczna i mglista… a tutaj mogłam przekonać się namacalnie co zacz :) Oglądaliśmy akurat całkiem ładne beacony produkcji Estimote, ale są dostępne mniejsze, większe, okrągłe, na USB itd. Do wyboru do koloru, jeżeli Drogi Kliencie wiesz jak je zastosować. Ano właśnie, z czym to się je? Generalnie najprostsze i chyba najbardziej słuszne zastosowanie jakie można sobie wyobrazić to sklep np. odzieżowy. Montuje taki kilka beaconów i jak konsument z zainstalowaną aplikacją sklepu znajdzie się w polu któregoś z nich, to dostaje dedykowany komunikat na telefon, np. że jeansy, które właśnie ogląda są przecenione.. albo, że występują w promocji z koszulką. Ot i cała historia. Niestety, jak zauważyliście, trzeba mieć aplikację sklepu, galerii handlowej itd. Deweloperzy zacierają ręce, biznes drrrrży ;) Beacony można kupić od ok 10$ za sztukę przy zamówieniu kilku. Wytrzymuje taki przeciętnie 2 lata na baterii i ma zasięg ok 50 metrów. To teraz pozostaje negocjować cenę za iBeacon-friendly-app ;) Pierwsze wdrożenia o jakich wspominał Paweł to oczywiście iSpoty, które w USA zostały naszpikowane wręcz beaconami, stadiony, ale także projekt dla Neon Museum wykonany przez Synappse, właśnie z użyciem beaconów. Zobaczcie jak to wygląda:
Trzecia prezka… dała mi większego energetycznego kopa niż podwójne espresso!
Nie tylko ze względu na dynamicznego prelegenta (Jakub Koźniewski, założyciel panGenerator) ale też bardzo ciekawe i nowatorskie podejście do tematu wereable technology, a w zasadzie… zmysłu dotyku i dedykowanych mu nowych technologii mobilnych. Jakby się zastanowić – dotyk, przytulanie, gesty – to jedna z pierwszych, a niestety zapomnianych w świecie wirtualnym potrzeb ludzkich. No to powstała polska odpowiedź na ten problem, bardzo fajna – bransoletka Tactilu, która szturmem zdobywa wystawy designu w Polsce i na świecie. Możecie zobaczyć ją tu.
A w ogóle – przy okazji – gratki od marketingowca panGenerator (kimkolwiek jest) za świetne hasło reklamowe „let’s stay in touch” – wymowne właśnie w kontekście postępującej wirtualizacji wszystkich kontaktów społecznych jednostki ludzkiej z jaką mamy na co dzień do czynienia, ale i nowoczesnej odpowiedzi na ten problem. Na razie bransoletka to prototyp, jeszcze nie umasowiony produkt, ale trzymam kciuki za ten projekt. Fajnie wiedzieć, że ludzkość zaczyna zmierzać w kierunku zabezpieczenia potrzeb, które są mocno ludzkie, a o których trochę zapomnieliśmy zachłyśnięci technologią. To zapomnienie dotarło do mnie wyraźnie po raz pierwszy, gdy przeczytałam książkę „100 things every designer should know about people” gdzie podanych jest właśnie 100 dowodów na to, że człowiek jest po prostu zwierzęciem…. Tak, pomimo otaczającej techniki i wyższego wykształcenia… dalej to, pod jakim kątem umieścimy przedmiot w reklamie, np. filiżankę kawy, zmywarkę czy konsolę do gry, ma znaczenie. Znaczenie ma ile znaków ma linijka tekstu na ekranie, po której stronie obrazka się znajduje, znaczenie ma czy reklama zawiera twarz i w szczególności oczy człowieka… Tactilu to, jak myślę, jeden z wielu kroków jakie ludzie zaczną podejmować w kierunku uczłowieczenia technologii. Tym bardziej gratulacje (w sumie dla nas wszystkich), że Polacy są w grupie pionierów w tej dziedzinie!
Aha, następna edycja Warsaw Speaks Mobile już w maju, a dokładnie 14-tego w Koźmińskim ofkors. @Mobile friendly-fans: albo wpisujcie termin od razu w kalendarz albo zalajkujcie profil WSM na facebooku– tam Kasia Dworzyńska zamieszcza wszelkie newsy odnośnie inicjatywy. Ja tam się zdecydowanie wybieram :)
Kasia Czuchaj-Łagód. Fanka skomplikowanej natury ludzkiej i ludzkiego biznesu. Z wykształcenia ekonomista i marketingowiec. Z zawodu przedsiębiorca i wysłużony menadżer. Z charakteru lider i innowator. Upust swojej nieustającej fascynacji zjawiskami rynkowymi wyrażonymi w liczbach daje prowadząc blog 6na5kobiet.pl oraz własną firmę badawczą Mobile Institute specjalizującą się w badaniach konsumentów mobilnych. Cały czas wierzy, że analizy i raporty mogą być sexy jeżeli serwujemy je w łatwy do skonsumowania i „lekkostrawny” sposób. Optymistka :)