Witajcie. Mam nadzieję, że zauważyliście moje zniknięcie z bloga? No więc hmm… byłam na urlopie…. No jak to gdzie!? Już chyba trochę powinniście mnie znać – w światowej stolicy mobile – Barcelonie! :)
Założenie było takie, że robię sobie tygodniową przerwę od internetu i mobile. Miałam nie zaglądać na facebooka, nie sprawdzać gmaila, nie wchodzić na bloga, nie czytać newsów z branży. Słowem nic. Czy mi się to udało? Powiem tak – połowicznie. Bo o ile na co dzień nie miałam dostępu do kompa, a telefon służył mi wyjątkowo tylko do dzwonienia, tak w samym mieście trudno mi było przestać myśleć o smartfonie :P Moje uzależnienie od mobile wzięło górę, o czym przekonacie się czytając ten wpis.
Przechadzając się przez miasto..
…nie sposób było nie zauważyć kodów QR, które są dosłownie wszędzie. Każdy outdoor, mały czy duży, miał swój QR kod. I tak można było je zobaczyć między innymi na witrynach sklepowych (na zdjęciu witryna movistar), przed wejściami do sklepów (na zdjęciu Orange), przy budce z informacją turystyczną czy na przystankach autobusowych. Najlepiej wyglądało to w metrze, gdzie plakaty reklamowe wiszą niemalże jeden koło drugiego. Niestety nie mam foty, ale mam nadzieję, że jesteście w stanie to sobie wyobrazić. Co jeszcze? QR kody są raczej zawsze w tym samym miejscu – prawym, dolnym rogu. Kiepski pomysł, jeśli plakat wisi tuż nad ziemią. Nie wiem jaki jest sens ich umieszczania właśnie tam, chyba nikt nie podejrzewa, że ludzie będą je skanować klęcząc na kolanach?
Przy placu Katalońskim nie omieszkałam strzelić sobie foty na tle Mobile World Center.
Oczywiście po focie udałam się do środka. Powiem tak – byłam lekko w szoku. Na parterze od razu moją uwagę przykuły smartfony, do których każdy zainteresowany miał swobodny dostęp. Z początku myślałam, że to jakaś wystawa, ale szybko się wyjaśniło, że tak po prostu wygląda POS jednego z operatorów. Nie ukrywam, pokazywanie telefonów w ten sposób bardzo przypadło mi do gustu.
O ile na parterze wystawy nie było, o tyle na pierwszym piętrze już tak :) Wystawa była poświęcona rozwojowi mobile na świecie. Ja to mam farta, prawda? Jak widzicie, w Albanii jest więcej telefonów komórkowych niż w Japonii. Ciekawe! Chociaż w Albanii prawie każdy jeździ Mercedesem, więc pewnie to kwestia jakiejś narodowej dumy czy coś. Nie zaskakują wyniki w Afryce. Mam także porobione ciekawe zdjęcia nt. tego jaka była dynamika przyrostu telefonów w podziale na Kontynenty, ale o tym w osobnym wpisie. To co widzicie na poniższym zdjęciu jest prezentowane na cyfrowych standach, które co chwila wyświetlają nowe treści.
Bardzo podobała mi się także druga część wystawy, tym razem z wykorzystaniem technologii AR (augmented reality). Każdy klocek miał zaszytą dodatkową treść. Nie trzeba było nawet mieć ze sobą smartfona, bo obsługa wystawy użyczała zwiedzającym iPady.
Nie przeszłam przez każdy klocek, bo zwyczajnie nie miałam na to czasu, ale prezentowane dane były naprawdę bardzo ciekawe. Pokazana była chociażby akcja mCommerce z hiszpańskiego metra.
Albo sphero , zabawka sterowana smartfonem.
Może warto pomyśleć o takiej wystawie w Polsce? :)
Co więcej? Spotify. Na outdoorze. Przyciągał uwagę.
Podsumowując
Było fajnie. To co jeszcze mogłam zauważyć to mnóstwo darmowych stref wi-fi. Dużo osób w metrze korzystało też z elektronicznych czytników, ale chyba tylko raz udało mi się zauważyć, żeby ktoś korzystał z Kindle. I to by było na tyle. Mam nadzieję, że w przyszłym roku uda mi się pojechać na Mobile World Congress. Rozgrzewkę mam już zaliczoną.