Dublin. 8 lat temu. Moje miasto. Spędziłam tu mały kawałek swojego życia, zostawiłam cząstkę siebie. Powracam jak pies z podkulonym ogonem. Bo przecież mogłam przylecieć tu wcześniej, na kilka dni, weekend… Nigdy nie było jednak okazji, czasu, determinacji. Odwagi? Aż do teraz. Web Summit to chyba największa impreza poświęcona nowym technologiom i startupom w Europie. Kiedy więc otrzymałam możliwość uczestniczenia w niej jako media, nie pozostało mi nic innego jak tylko kupić bilet i polecieć!
Oszczędzę Wam szczegółów jak się czułam po wylądowaniu, bo to nie ten rodzaj bloga i przejdę do sedna.
Obudziliśmy się dzisiaj wcześnie rano, szybka przebieżka po centrum miasta, prysznic, śniadanie i już jesteśmy gotowi do drogi. Okazuje się, że miejsce, w którym odbywa się event jest mi dobrze znane. To południowa dzielnica Dublina, w której kiedyś dość często przebywałam :) Wsiadamy do kolejki, dwie stacje i jesteśmy. No prawie jesteśmy. W zasadzie to czeka nas jeszcze kilka minut marszu, ale co to dla takich sportowców jak my ;) Aha – bo chyba zapomniałam dodać wcześniej – w podróży towarzyszy mi Andrzej Michel, możecie go znać chociażby z naszej inicjatywy Warsaw Speaks Mobile, prywatnie zaś to mój mąż ;) Wracając do głównego wątku ;) Wysiadamy z kolejki a wraz z nami cały tłum osób zmierzających w jedno miejsce – na Web Summit :)
Jakieś 15 minut później w końcu jesteśmy.
Miejsce dla mediów
Centre Stage
Powala! Na centralnej scenie, gdzie odbywają się główne speache, zajęte są wszystkie miejsca. Część osób stoi z boku, wolontariusze pracują na wysokich obrotach dbając o zgromadzonych. Na kanapie siedzi już speaker. To Palmer Luckey, twórca Oculusa. Bardzo wyluzowany, otwarty młody człowiek. Geek. Z wielkim entuzjazmem, przypominającym trochę fobię, opowiada o… Oculusie. Zaskoczenia nie ma. Obecnie nie jesteśmy jeszcze gotowi na wirtualną rzeczywistość. Nasze komputery nie są, nasze kieszenie też nie. Co musi się zmienić, żeby z Oculusa mogli korzystać wszyscy? Luckey wymienia czas, koszt i jakość. Oculus na większą skalę będzie gotowy za jakieś 6 lat, wtedy, kiedy technologia umożliwi jego masowe zastosowanie, kiedy koszty jego produkcji będą dużo mniejsze i kiedy poprawi się jego jakość (która na dziś pozostawia wiele do życzenia). Plany? Włączenie do wirtualnej rzeczywistości kolejnych zmysłów – przede wszystkim dotyku, ale i węchu i smaku. To już się dzieje. Konkurencja? Czemu Facebook? Po co walczyć ze sobą, skoro idzie się w tym samym kierunku. Lepiej połączyć siły i wspólnie stworzyć coś wielkiego. 5 branż, które będą wykorzystywały Oculusa oprócz gier i porno? ;) Medycyna, edukacja i turystyka. Dokąd zmierza przyszłość VR? Luckey twierdzi, że Oculus, albo jakaś jego forma, będzie bardziej popularna niż obecnie smartfon.
Content Stage
Tweet dreams: winning in 140 characters. Prelekcję speach prowadzi David Levin z That Lot. Dużo szumu, dużo przykładów. W jaki sposób robić to dobrze na Twitterze? Porady słyszane już na polskich scenach, nie odkrywają nowego świata, ale pomimo wszystko całkiem przyjemnie się ich słucha. Trzeba być oryginalnym, ale przekaz musi być dopasowany z jednej strony do produktu, z drugiej – do naszych odbiorców. Liczy się content, zaskoczenie, pomysł. Najlepsze tweety mają po kilkadziesiąt, jak nie kilkaset gwiazdek i re-tweetów. Dużo przykładów. Ciekawie.
Chwila przerwy i na na scenie pojawia się Ambarish Mitra – założyciel Blippara. Zaczyna dosyć spokojnie, ciut za spokojnie. Przemawia. Opanowanie, niczym wykładowca akademicki. Przed nim trudne zadanie, pokazać, że rozszerzona rzeczywistość ma jeszcze przyszłość. Zaczyna od pokazania jak ważny dla nas jest zmysł wzroku. Jak konsumujemy treści patrząc na nie. Jak bardzo rozwinęły się takie aplikacje jak Instagram czy Snapchat. Rozszerzona rzeczywistość to teraźniejszość, która wypełnia potrzeby użytkowników smartfonów. W jaki sposób? Dając im więcej contentu w bardzo prosty sposób. Wystarczy zeskanować grafikę, aby otrzymać dostęp do dodatkowej treści. I właśnie po to rozszerzona rzeczywistość i Blippar. I tak długo jak ludzie będą korzystać ze smartfona, jej pozycja nie pozostanie zagrożona.
Centre Stage
Chwila przerwy i wracamy na główną scenę. Za moment pojawi się na niej Mike Krieger, co – founder Instagrama. Hell yeah! Czekamy :)
I jest! Zaczyna. Słuchamy.
Mike mówi szybko i konkretnie, slajdy zmieniają się z taką prędkością, że człowiek ledwo zdąży na nie spojrzeć. Pierwsze podejście do Instagrama? Community manager, którego zadaniem miało być dostarczanie rozrywki społeczności. I o ile początkowo takie podejście wydawało się słuszne, dośc szybko pojawiło się pytanie: who to follow? Facebook ma swoich friends, Twitter followersów. Kogo ma Instagram? Powstała pierwsza koncepcja popular page, czyli pokazujemy to co lubią wszyscy i to, co jest w danym momencie najbardziej popularne. Efekty? Celebrity, selfies, mirror make-ups – to nie mogło się podobać większości. Kolejne zmiany to koniec 2013 roku i evolving algorythms. Simple things first? Not any more! Next steps? a/b tests. W pierwszej kolejności photos liked by suggested users (nie do końca satysfakcjonujące rozwiązanie), potem photos liked by people you follow. Skuteczność? 5x więcej zaangażowania. Wnioski? To wciąż za mało. Pojawiają się krytyczne uwagi w sieci. Wnioski? Change is hard. Kolejne prace, kolejne algorytmy, dalsze podążanie za potrzebami użytkowników. Efekt? Exploring to coś co się liczy, to coś, czego chcą instagramers. Plany na przyszłość? Storytelling. Video. Kiedy? Czas pokaże. Już nad tym pracują. Stay tuned.
To było ostatnie wystąpienie. Jutro kolejna porcja wiedzy, a teraz czas na przechadzkę wokół startupów, których, jak możecie się domyślać, jest tutaj mnóstwo.
Do jutra!