Dzień 2. User Experience is the King!
Już myślałem, że opanowałem sztukę poruszania się po barcelońskim metrze. Niestety… Może jutro. Ale mój hiszpański jest coraz lepszy. Potrafię już powiedzieć „una cerveza por favor” z akcentem jak z filmu Almodovara.
Przede wszystkim sweet focia z iPada.
Dzisiaj znowu postawiłem na mPowered Brands. Potem część Connected living – zainteresował mnie temat connected cars. Pomiędzy seminariami okienko, wiec wyskoczę na część targową – App Planet popatrzeć co tam słychać w wielkim świecie.
Na dzień dobry – marketerzy i case’y. Bardzo ciekawą prezentację dał Tom Daly z Coca-Cola Company. Firma ma ciekawą strategię „Using the phone in one hand to put the Coke in another” – smart! Świetne zrozumienie mobile i trzeźwe, praktyczne podejście – tak jak lubię. Nie było o rich- media, banerach, augmented reality… Dowiedziałem się o tym jak komórki pomagają wyeliminować rozliczenia gotówkowe pomiędzy fabrykami a sprzedawcami (w krajach rozwijających obsługa gotówki to nie lada problem). Jak wykorzystuje się automaty na SMS’y (NFC obsłuży 3% telefonów, SMS – 100%). Prosto i z głową. Brawo! Po tej prezentacji nawet Coca-Cola Zero smakowała lepiej.
Pora na panel dyskusyjny Influencing the Influencer – czyli jak mobile zmienia reklamę na dobre. Na scenie dwie znajome twarze: Justin Taylor z MEC i Pete Blackshaw – digitalowy guru Nestle. To były zdecydowanie osobowości tego spotkania. Justin zwrócił uwagę na coś o czym wielu zapomina. Mobile zmienia sposób myślenia o komunikacji. Dobra MEC’owa szkoła! Nie ma sensu skupiać się na poszczególnych urządzeniach: smartfon, tablet, desktop. Kluczem jest konsument, rozumienie jego zachowań i brand story, które chcemy sprzedać. Oczywista oczywistość? To nie zapominajmy o tym! Pete – punkt widzenia dojrzałego i doświadczonego marketera – „Think beyond the brand”. Nie skupiajmy się na marce tylko na wartości dodanej dla konsumenta. Oczywista oczywistość???
Tutaj już nie słodzę, żeby nie było… Współpracuje z Nestlé Polska na co dzień.
Na koniec jeden z moich ulubionych prelegentów – David Gosen – szef brytyjskiego Nielsen’a, podsumował wnioski z opublikowanego dzisiaj badania „Mobile Consumer Report 2013”. Świetny raport, 9 krajów, Polski brak. Dla zainteresowanych do ściągnęcia tutaj. Pogadałem z Davidem, zapytałem o Polskę, obiecał, że w 2014 zobaczy co da się zrobić – ale musimy kupować więcej smartfonów!
Pora na część samochodową. Wchodzi Car Connectivity Consortium zrzeszające firmy zainteresowane rozwojem inteligentnych samochodów. Inteligentnych – znaczy takich, które automatycznie synchronizują się z naszymi smartfonami. Po co? W telefonie mamy już prawie wszystko, w samochodzie – jeszcze nie. Więc czemu tego nie zsynchronizować? Ale po co??? To samo pytanie zadawali sobie „znawcy rapu” kiedy pojawił się iPhone z aplikacjami i całym ekosystemem (to się nie przyjmie, „na co to komu potrzebne…”). Poczekamy, zobaczymy.
Wyobraźcie sobie samochód ze spersonalizowanymi ustawieniami – muzyka, filmy, poczta, społeczności, nawigacja… Oczywiście tylko część z tego dla kierowcy. Większość dla pasażerów, lub w czasie postojów. A bezpieczeństwo i uwaga kierowcy? Spokojnie! Systemy są na tyle inteligentne, że nie pozwolą np. uruchomić video albo grać w Angry Birds, kiedy prowadzimy.
A więc duet człowiek-smartfon zamienia się w trio auto-człowiek-smartfon. Człowiek zawsze w centrum – w końcu chodzi naszą o wygodę.
Oczywiście pojawia się kilka wyzwań:
– stworzenie uniwersalnego standardu, jednego dla wszystkich producentów aut/aplikacji/
smartfonów
– co z największymi graczami: Google i Apple? Pierwszy rozwija swoje inteligentne auta, drugi – jak
zwykle – wszelkimi sposobami utrudnia synchronizację z czymkolwiek co nie ma logo nadgryzionego
jabłuszka
– kwestie wpływu na bezpieczeństwo kierowcy – to jest temat rzeka, ale widziałem, że nawet VOLVO
w to wchodzi, wiec to raczej bezpieczne.
Temat ciekawy – warto śledzić !!!
Już dziś niektóre samochody pozwalają na integrację ze smartfonami, np. (japońska) Toyota IQ z
(japońskim) smartfonem SONY.
Miły akcent lokalny – COMARCH jest service providerem Connected Car Consortium, odpowiada m.in. z testy certyfikacyjne. Z tematem zapoznał mnie Grzegorz Kafel. Więcej szczegółów tutaj.
Fajnie, że polskie firmy uczestniczą w czymś tak ważnym. Trzymamy kciuki!
Teraz wycieczka po części targowej. Nie mogłem ominąć stoiska fundacji Mozilla – pokazywali swój nowy system operacyjny – Firefox OS. W dwóch słowach: wygląda bardzo, ale to bardzo prosto, obsług banalna, działa szybko. Widzę potencjał. Zdecydowane plusy to otwartość systemu – wszystkie aplikacje to HTML5. Dbających o prywatność ucieszy fakt, że system ma opcje „do not track” – po włączeniu więc system nie będzie zbierał żadnych informacji o zachowaniu użytkownika. Mozilla stawia na łatwość i dostępność – system ma być instalowany w tanich smartfonach – m.in. Alcatel, ZTE – których cena waha się w granicach 100 Euro. Jak powiedział mi pan z Mozilli – „idziemy w ilość!”.
Zaciekawiło mnie stoisko – a raczej kilkuhektarowy mini-bazar – Intela. Nie ma co, mają rozmach. Moje serce zdobyli miską pełną Jelly Belly. Od razu pomyślałem o naszym firmowym pochłaniaczu tych łakoci. Paczuszka dla Pawła R. odłożona.
Intel pokazał m.in. narzędzia do produkcji aplikacji na system Windows 8. Moją uwagę zwróciły mechanizmy rozpoznające gesty – działające w oparciu o kamerę na podczerwień. Prosta gra w łapki z wirtualną wiewiórka podbudowała moje ego. W high score pobiłem drobną Azjatkę, która grała przede mną, zresztą sami zobaczcie:
Obok sprzęt który analizuje wyraz twarzy i rozpoznaje głos. Chyba coś nie do końca dopracowany.
Kiedy testowo się uśmiechnąłem, pokazały się następujące parametry: adult, female, smile.
Pan powiedział, że to Beta.
Sprawdźcie tutaj!
Moją uwagę przykuło stanowisko z napisem Japan Design. Ponieważ kraj kwitnącej wiśni nie raz mnie już zadziwił i na pewno nie raz jeszcze zadziwi, bez wahania podszedłem. I proszę: oryginalne ładowarki-akumulatory do smartfona:
Niewtajemniczonym i tym z bujną wyobraźnią wyjaśniam, że owe urządzenia mają kształt kości, banana i ryby.
Kiedy próbowałem ogarnąć technologie i design stojący za tymi ładowarkami, zaczepił mnie Pan, który powiedział, że ma coś lepszego. Pociągnął mnie za rękaw i zaprowadził na drugi koniec stoiska, gdzie pokazał mi – pancerną folię na smartfona. Wystarczy nakleić na wyświetlacz i – można walić młotkiem. Nie wierzcie? Sprawdźcie tutaj!
Maciek, Maciej, z góry przepraszam za film w pionie – nigdy więcej – byłem po prostu zaaferowany tym co widziałem.
Kiedy pozwoliłem sobie zauważyć, że to trochę wbrew prawom fizyki, Pan powiedział, że to wynalazek japoński i zaproponował, że zaprezentuje na moim iPhonie. Zapewniłem, że wierzę na słowo. Uradowany Pan obdarował mnie folią na mój telefon. Nakleję, ale próbować nie będę.
Kolejny Pan i kolejny produkt – zestaw do samodzielnego przygotowania „rękawów” na iPhone. Prezenter niestety nie mówił po angielsku (ani polsku), a ja po japońsku, ale świetnie dogadaliśmy się na migi. Widząc moje zainteresowanie, Pan obdarował mnie futerałem. Długo wybierał z wystawy, który mi dać, parę razy zmieniał zdanie, po czym „opakował” mój telefon i wręczył mi mój nowy iPhone z promiennym uśmiechem. Wprost zaparło mi dech w piersiach.
Podziękowałem, wymieniliśmy pokłony i poszedłem dalej. Pan był tak miły i tak rozbrajający, że postanowiłem nosić ten futerał do końca kongresu.
Obdarowany, wróciłem na seminarium.
Na deser kolejny temat rzeka – m-płatności. Świat idzie do przodu, zmienia się oblicze handlu – eBay sprzedaje 8 samochodów tygodniowo przez smartfony. Pojawiają się coraz to nowe technologie i możliwości, ale… Jak ze wszystkim – nie dajmy się zwariować nie pozwólmy aby entuzjazm uśpił nasz zdrowy rozsądek. Technologia to nie wszystko. Jak we wszystkich działaniach w marketingu – liczy się konsument – jego potrzeby i zachowania.
I tak z jednej strony mamy Japonię – w której pierwsze płatności NFC pojawiły się w 2004 roku (9 lat temu!), czy Singapur, gdzie na 5 mln mieszkańców przypada 7 mln kart NFC. Z drugiej zaś Kenię, gdzie 70% wszystkich transakcji (!!!) dokonywana jest za pośrednictwem SMS’ów (system M-PESA). Tam nie ma banków, smartfonów ani nawet 3G, a posiadanie i obsługa gotówki to spore ryzyko. Rozwiązaniem jest właśnie mobile – ale to nie NFC, tylko zwykłe SMS’y!
Nie chodzi więc o to aby prześcigać się w nowych technologiach, tylko wsłuchać w potrzeby konsumentów. Wygrają rozwiązania, które pozwolą na oszczędność czasu i pieniędzy, jednocześnie zapewniając łatwy dostęp i obsługę oraz bezpieczeństwo. Liczy się efekt, nie technologia.
I tak niespodziewanie wybiła 18:00. Czas na cowieczorne tapas + cerveza. Tym razem w knajpce przy Placa Katalunya. Głodny jak wilk wszedłem niechętnie, bo lokal nie wyglądał jak te z programów Anthony’ego Bourdaina. W środku okazało się, że jest gwarno, wesoło i dają tam pysznie zjeść.
No i fotka
Kiedy robiłem to zdjęcie – zagadała do mnie siedząca obok przy barze para Amerykanów. Właśnie zrobili to samo. Przecież to jedzenie jest piękne! Miło pogawędziliśmy o nartach w Kolorado i liniach lotniczych. No i niech ktoś mi powie, że Amerykanie nie są super! Po dwóch godzinach czas wracać i siadać do podsumowania dnia.
W hotelu na recepcji pusto… cała obsługa i garstka gości w knajpie przy telewizorze. Oglądają jakiś mecz. Chyba jakaś trzecioligowa lokalna drużyna grała…
Visca el Barca!!!
Piotr Adamczyk
Mobile & Emerging Platforms Manager, MEC
W branży od 2006 roku. Pierwsze kroki stawiał w domu mediowym OMD, następnie pracował w sieci reklamowej ARBO i domu mediowym Infinity Media. Z MEC Interaction związany od ponad 4 lat. Pracuje dla takich marek jak Nestle, Orange, Mercedes-Benz, NIVEA, CITI. Od roku kieruje komórką odpowiedzialną za wykorzystanie narzędzi mobile marketingu w komunikacji marek. Jako pierwsza osoba w Polsce zdobył tytuł Mobile Certified Marketer przyznawany przez Mobile Marketing Association. Prywatnie fan dalekich podróży i filmów Woody’ego Allena.