Był ciepły, lipcowy dzień, kiedy szłam do studia telewizyjnego w Łodzi asystować przy wywiadzie mojego Klienta. Nagle zadzwonił telefon: siema Kaśka! Szukamy PR-owca do mega fajnego projektu. Słyszałaś kiedyś o car sharingu? A co powiesz o car sharingu, gdzie auto wypożyczasz i otwierasz smartfonem?
Jeśli pomyśleliście, że pewnie się z tego wycofałam i szybko skończyłam rozmowę, to oznacza, że zupełnie mnie nie znacie ;) Nie byłabym sobą, gdybym nie wzięła tego startupu na klatę. Zapowiadało się bosko! Wręcz rewolucyjnie! Czyli idealnie – tak jak lubię najbardziej. W Warszawie szybko spotkałam się z CEO 4Mobility, bo o tej firmie mowa – Pawłem Błaszczakiem, oraz Business Development Managerem – Tomkiem Krawczykiem. Panowie od początku wydali mi się sympatyczni. To, z jakim entuzjazmem opowiadali o swojej usłudze mogło wróżyć tylko jedno – dobry projekt i efektywną współpracę.
4Mobility na warszawskim rynku pojawiło się na początku września tego roku. I chociaż usługa początkowo skierowana była tylko do biznesu, od razu wywołała spore zainteresowanie zarówno wśród mediów, jak i mieszkańców naszej stolicy. Sęk w tym, że w początkowej fazie projektu, z car sharingu mógł skorzystać tylko klient B2B. Czyli np. pracownik firmy, która z 4Mobility miała podpisaną umowę. Takie rozwiązanie, chociaż uzasadnione z kilku powodów, nie do końca odpowiadało potrzebom użytkowników prywatnych, którzy z car sharingu chcieli korzystać tu i teraz, natychmiast. Na kolejną odsłonę usługi 4Mobility nie pozwoliło nam długo czekać. I tak oto, pod koniec listopada, Warszawa dołączyła do grona miast europejskich z car sharingiem dla każdego. Jest świetnie!
Nie muszę Wam mówić, jak przyjemnie jest tworzyć newsy o usługach, które rewolucjonizują rynek polski? Tak się składa, że w PR Calling uwielbiamy takie tematy, uwielbiamy tworzyć startupowe historie, które tak pięknie się rozchodzą :) Czujemy się wybornie, że możemy być ich częścią. W takich momentach jestem jeszcze bardziej dumna, że moja agencja PR odpowiada za takie projekty!
No dobrze, a teraz sam car sharing, czyli o co cho w tym wszystkim.
Składniki:
– dostęp do internetu
– aplikacja mobilna 4Mobility (Android, iOS)
Przepis:
Rejestrujecie się w systemie 4Mobility przez stronę mobilną albo www. Musicie podpiąć zdjęcie swojego prawa jazdy (możecie zrobić smartfonem) oraz zaznaczyć, że akceptujecie regulamin. System przetwarza Wasze dane, a Wy w tym czasie ściągacie z appmarketu aplikacje. Po tym jak system Was zweryfikuje, otrzymujecie powiadomienie i dopełniacie rejestracji. Logujecie się w appce i wybieracie bazę, z której chcecie odebrać samochód. Baz w tym momencie na terenie Warszawy jest 20, ale uwierzcie mi, jak 4Mobility startowało z usługą, bazy były 3, tempo wzrostu jest zatem ogromne. Wybieracie samochód, określacie czas i inne parametry wynajmu i gotowe! Udajecie się do wybranej bazy i ot – cała filozofia. Auto otwieracie smartfonem, nie trzeba żadnego kluczyka. Wsiadacie i ruszacie w drogę. Samochód możecie wynająć już na 15 minut. Płacicie za dwie rzeczy: czas wypożyczenia oraz przejechane kilometry. Po skończonej jeździe macie dwie opcje na zwrócenie auta: 1. W Środmieściu zostawianie tam gdzie chcecie (również w strefie płatnego parkingu, i to zupełnie za darmo), lub. 2 w wybranej bazie 4Mobility. Auto zamykacie smartfonem, klikacie koniec rejestracji i gotowe. Proste jak budowa cepa.
Ile to kosztuje?
Dokładny cennik znajdziecie na stronie 4Mobility. Czy jest tanio czy drogo? Musicie to sami ocenić. Za godzinę wynajmu auta zapłacicie 24.60 zł + 0,80 gr za każdy przejechany kilometr. Nie płacicie za paliwo, to jest po stronie firmy. Ja myślę, że to całkiem rozsądna stawka, która sprawi, że nawet ci najbardziej sceptyczni porzucą swój opór przed korzystaniem. Prosta kalkulacja – jeśli miałabym bazę u siebie na Wilanowie (a wierzę, że takowa już niedługo powstanie) to z przyjemnością wynajęłabym auto, aby np. podjechać na centralny czy spotkanie biznesowe w centrum. Zajęłoby mi to około 30 minut. Czyli za przejazd zapłaciłabym 12,30 zł + 8 zł (10km x 0,80 groszy), czyli w sumie około 20 – 21 złotych. I to mi się bardzo opłaca, bo ostatnio na tej trasie za taksówkę zapłaciłam 40 peelenów! Wychodzi nawet taniej niż Uber, no co tu dużo mówić. O ile oczywiście w Uberze nie ma żadnej promocji.
Dlaczego się tym ekscytuję?
Z kilku powodów. Po pierwsze wierzę, że tego rodzaju usługi będą miały ogromny wpływ na mobilność mieszkańców dużych miast i w znacznym stopniu przyczynią się do ograniczenia korków. Już teraz wg analityków z niemieckiego rynku (zabijcie mnie, ale teraz nie mam czasu szukać źródła, ale gdzieś w sieci było) 1 współdzielony samochód zastępuje 12 prywatnych aut. To naprawdę dobra rzecz, dzięki której ograniczymy korki, będziemy się szybciej przemieszać etc. Druga kwestia to smog. Warszawa jest już mocno zanieczyszczonym miastem! Jeden rok mieszkania w stolicy to jakby wypalić ponad 1300 papierosów! Masakra, prawda? Nikt o tym nie mówi głośno, ale na co dzień bardzo się trujemy. Przyczyniają się do tego również samochody! Auta współdzielone mogą mieć istotny wpływ na zmniejszenie zanieczyszczenia powietrza. Trzecia kwestia to aplikacja mobilna – mega sprawa! Wynajmujesz, otwierasz, zamykasz, oddajesz – wszystko z poziomu smartfona, którego i tak masz zawsze przy sobie. To się nazywa pełna mobilność. I po czwarte – odpowiadam medialnie za ten projekt. A ja kocham wszystkie projekty, którym zapewniam komunikację <3 No tak już mam, i to od zawsze!
Co dalej?
Same dobre rzeczy! Na pewno usługa będzie nadal rozwijała się bardzo dynamicznie. Śledźcie ją na stronie 4Mobility, Facebooku czy Twitterze. Już teraz zachęcam Was do skorzystania z car sharingu. Byłoby ekstra, gdybyście podzielili się swoimi wrażeniami. Jak widzicie – twórcy 4Mobility słuchają swoich użytkowników. Wszystko po to, aby usługa była tylko lepsza. Howk!