Bardzo dobrze pamiętam czasy, kiedy na sygnał odebranej wiadomości SMS dostawałam gęsiej skórki. Loteria BMW/Audi/Mercedesa (niepotrzebne skreślić) nie oszczędzała nikogo. Po setki razy dziennie byłam nakłaniana do wysłania tego jednego, decydującego, finałowego, najważniejszego, już prawie najostatniejszego SMS-a, aby pod moim domem ujrzeć świeżutkie, nieskażone jeszcze polską drogą auto. Why, oh why zastanawiałam się wtedy. Czym sobie na to zasłużyłam? Niestety, gra praktycznie nigdy się nie kończyła – możliwość wycofania się z niej była wielką prowizorką. Loterie, bo o nich mowa, zebrały niezłe żniwo w Polsce. Pozostawiły po sobie zaorane pola, pustkowia i miliony rozczarowanych marketingiem SMS-em Klientów, z których każdy w duchu sobie przysiągł – już nigdy więcej nie dam się na to skusić.
Kiedy więc po raz pierwszy zobaczyłam możliwość zapisania się na SMS-owy program lojalnościowy Sephory podeszłam do tego z ogromną rezerwą. Cóż z tego, że Sephora w swoim regulaminie zapewniała, że nie przekaże mojego numeru innym podmiotom w celach marketingowych. W mojej głowie wciąż tkwiła wizja tych loteryjnych SMS-ów, tego spamu, od którego nie da się uwolnić. W takim zawieszeniu trwałam jeszcze przez dobrych kilka miesięcy. Po czym któregoś dnia w pracy koleżanka mnie zapytała: dostałaś dzisiaj SMS-em 20% zniżki do Sephory? A to działa? – zapytałam. Działa, bez spamu, z konkretnym benefitem, bez stresu. Coś się zmieniło.
Marketing SMS-owy przeszedł trudne chwile. Nie jest to nowość na polskim rynku, ale tak jak napisałam we wstępie, loterie SMS ten rodzaj marketingu całkowicie zdruzgotało. Dopiero od niedawna, jak Feniks, odradza się z popiołów a takie publikacje jak Elementarz Marketingu SMS wydany przez smsapi.pl z pewnością pomaga przełamać pierwsze fale.
Jak zapewne większość z Was wie (a przynajmniej te osoby, które spędziły ze mną ostatnią sobotę ;) ), z telekomunikacją związana jestem od dobrych kilku lat. SMS-ów marketingowych wysłałam w swoim życiu trochę (ale nie miałam nic wspólnego z żadną loterią ;) ), także mogę się nieco wypowiedzieć w kontekście publikacji SMSAPI. Elementarz marketingu mocno porządkuje wiedzę nt. marketingu SMS. Znajdziecie w nim więc odpowiedzi na pytania o bazy danych, o skuteczność czy tworzenie samych komunikatów. SMSAPI aby nie być gołosłownym podaje także własne przykłady, co w ciekawy sposób uzupełnia teoretyczną treść. Oczywiście, elementarz nie wyczerpuje wszystkich tematów, ale jest stanowi idealny wstęp dla osób, które dopiero zmierzają się z SMS-owym marketingiem. Zresztą, elementarz możecie pobrać sami, do czego Was zachęcam. Jest on bezpłatny, a dostępny m.in. tutaj. Życzę Wam przyjemnej lektury. A zespołowi SMSAPI gratuluję – wykonaliście kawał dobrej roboty.
Elementarz marketingu SMS” to lektura obowiązkowa dla wszystkich tych, którzy z krótkich wiadomości tekstowych chcą uczynić narzędzie, które naprawdę działa. – Paweł Sala, FreshMail
W osobnym wpisie, wiecie… tl;dr popełniłam wywiad z Wojtkiem Kaczmarkiem, Dyrektorem Zarządzającym SMSAPI. Mam nadzieję, że wywiad będzie dla Was stanowił miłe uzupełnienie Elementarza.
I jeszcze na koniec dodam. Byłam sceptyczna, żeby nie powiedzieć, przeciwna SMS-om marketingowym. Jednak dziś patrząc na rynek, a może przede wszystkim na to jak użytkownicy telefonów komórkowych reagują na otrzymywane SMS-y, które otrzymywać chcą jestem pełna optymizmu dla tego rozwiązania. Dużo na tym polu o dziwo zawdzięczamy operatorom, którzy w końcu poszli po rozum do głowy i nie spamują już tak jak jeszcze kilka lat temu. To jest dobry kierunek – tak trzymać!
Elementarz możecie pobrać tutaj.